Każdy poranek jest inny – słońce zawsze wstaje na swój tylko sobie znany sposób. Jeśli lubicie oddychać czystym powietrzem, zakosztować jak pachnie noc i jak ta noc zaczyna przegrywać codzienny bój ze słońcem powinniście pić kawę o 6 rano 🙂 To dobrze robi dla ducha – dla ciała już mniej. Pozwoliłem sobie nadwyrężyć zdrowe ciała samopoczucie i zerwałem te dwójkę o wczesnych porannych godzinach aby nasycić ducha odpowiednią strawą.
Takie spotkania poranne mają w sobie dużo ze spotkań terapeutycznych u psychoanalityka. Zazwyczaj te wczesne godziny poranne sprzyjają lagom w ładowaniu systemu operacyjnego zazwyczaj u mężczyzn – wstają za wcześnie, a jeśli już dochodzi do mózgu informacja że to sesja narzeczeńska bądź plener gdzie trzeba być wulkanem emocji dochodzi zazwyczaj do erupcji w efekcie której potocznie zwany wkurw jest pewny jak to że Pompeje oważ lawa faktycznie zalała.
Oczywiście ja – biedny fotograf dowiaduję się o tym dopiero po godzinie trybienia co w nich jest nie tak? Wstaje nowy dzień, budzi się słońce, zazwyczaj warunki panujące z natury przepiękne sprzyjają zachwytom, które prowadzą do owych zwierzeń. O dziwo zwierza się ten męski pierwiastek. Po takim intelektualnym uniesieniu, w następstwie którego dochodzi do „reload software” owy męski pierwiastek jest jak do rany przyłóż dla swojej partnerki.
Wiem wiem – już stworzyliście sobie wizualizacje jak to być mogło u Marty i Piotra. Oni sami czytając wypowiadają w myśli słowa – o czym on pier…..li. Wtrącenie !!! (Amerykańscy naukowcy dowiedli że inteligentni ludzie przeklinają). Zburzę wybudowaną przez Was świątynię – Marta i Piotr to była pierwsza para od dłuższego czasu, która przyjechała na sesje z takimi pokładami optymizmu i radości jakiej życzę każdemu kto czyta owe słowa.
Starałem się stworzyć nieprzerysowany obraz dwójki zakochańców. Ta sesja była inna niż wszystkie, więcej rozmawialiśmy niż fotografowaliśmy, jak nie rozmawialiśmy, grzebaliśmy po śmieciach za jedzeniem (dopytać zainteresowanych w razie pojawiającego się zdziwienia). I tak wracając do domu uświadomiłem sobie jedną rzecz – w fotografii nie chodzi o to aby machać puszką za paręnaście tysięcy i udowadniać że się jest pro. W życiu dużo ważniejsze jest to aby stworzyć przestrzeń do spotkania człowieka z człowiekiem – fotografie są jej naturalnym wynikiem, klamrą zamykającą. Mam cichą nadzieję, że to na zdjęciach widać. Ja to czułem – i Wy poczujcie…

